14.08.2006r. - Dzień piąty
Około godziny 7.30 rozpoczęliśmy kolejny dzień na morzu. Żegnały nas tylko białe klify w Dover, najprawdopodobniej dlatego, ze nikt inny nie był w stanie tak wcześnie wstać. Przed nami kolejny port Portsmouth. Morze, morze, morze i morze... to jedyny krajobraz jaki udaje nam się zobaczyć od kilku godzin. Jednak wbrew pozorom nie nudzimy się.
Nowicjusze poznają przyrządy nawigacyjne, nie potrafią uwierzyć, ze ten dziwny monitorek w rogu naprawdę pokazuje statki znajdujące się w pobliżu i próbują sterować, lecz boja się uciekającej kreseczki w kompasie. Reszta, na której te sprawy nie robią tak piorunującego wrażenia, inaczej organizują sobie czas. Aby uzupełnić niedobór adrenaliny piszą listy, grają w karty, czy wspinają się na maszty. Obecnie wszyscy z niecierpliwością czekamy na to czym przywita nas kolejny port.
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
No comments:
Post a Comment